Various Artists - To Heaven Through Hell: A Tribute To Ronnie James Dio
Wydawca: Backstage Metal
Rok wydania: 2011
- Stargazer
- Long Live Rock N Roll
- Gates Of Babylon
- Kill The King
- Children Of The Sea
- Heaven And Hell
- Stand Up And Shout
- Holy Diver
- Rainbow In The Dark
- We Rock
- We're Stars
- Dream Evil
- All The Fools Sailed Away
Skład: Christian Svedin - śpiew; Sajid "Sarj" Masood - śpiew, chórki, perkusja i programowanie perkusji, programowanie syntezatorów, miksowanie; Marcos "Mark" Santana Ruiz - gitara basowa; Adel Al-Qattan - gitara prowadząca i rytmiczna; Bader Nana - chórki, gitary; Alex Pascu - gitara basowa; Ishaan Singh - gitara rytmiczna; Mengoz "Mateo" Mathieu - gitara prowadząca; Jason Cohen - śpiew, gitara rytmiczna i prowadząca; Max "Morton" Pasechnik - programowanie perkusji, orkiestracji i instrumenty klawiszowe, gitara basowa, gitary akustyczne; śpiew, chórki, miksowanie; Daniel Luces - gitara basowa; Deniz Tuncer - gitara rytmiczna i prowadząca; Marcus Hedwig - gitara prowadząca; Paul Carter - gitara rytmiczna i prowadząca; Travis Woyen - gitara prowadząca; Ian "Rip" Giedrojc - śpiew; Jussi Kulomaa - instrumenty klawiszowe, chórki, miksowanie; Joey M - śpiew; Rick Part - gitara rytmiczna; Slave Viktorijoski - gitara basowa, perkusja, programowanie syntezatorów, miksowanie; Ignacio "Jevo" Garamendi - gitara rytmiczna i prowadząca, programowanie perkusji, miksowanie; George Eliassen - śpiew; Carlos Alvarez - gitara rytmiczna, instrumenty klawiszowe, miksowanie; Antto Tuomainen - perkusja; Felix Neumann - śpiew, gitara prowadząca; Niko Rauhala - chórki; Chiara Dezi - śpiew; Johnny Lokke - śpiew; Marco "Mago" Cudan - gitara rytmiczna, miksowanie; Chris Themelco - gitara prowadząca; Gary Asbridge - gitara basowa; Anssi Tenhunen - programowanie perkusji i syntezatorów; Jorge Martinez - miksowanie; JT Garcia - gitara basowa; Jimmy Westling - gitara rytmiczna, programowanie perkusji, miksowanie; Jason Constantine - gitara prowadząca, śpiew, chórki;
Produkcja: Backstage Metal
Śmierć Ronniego Jamesa Dio, jak można się było spodziewać, wywołała spore poruszenie w świecie rocka i metalu. Do tej pory pojawiło się już kilka trybutów poświęconych temu "wielkiemu (duchem i głosem) małemu (wzrostem)" człowiekowi. Płyty hołdujące nagrywają różne zespoły, sklecone naprędce supergrupy ze znanych muzyków, do tego ukazują się składanki z oryginalnymi nagraniami Roniego Jamesa. Ale dzisiaj chciałbym przedstawić czytelnikom i słuchaczom coś jakże odmiennego.
Płyta ochrzczona tytułem To Heaven Through Hell: A Tribute To Ronnie James Dio jest bardzo specyficzna. Próżno szukać w obsadzie muzyków znanych nazwisk, bo to krążek nagrany przez fanów Ronniego z całego świata, którzy skrzyknęli się na prowadzonym przez Andy'ego Sneapa Ultimate Metal Forum. Wśród zaangażowanych osób znalazło się wiele pochodzących z państw i rejonów, które raczej ciężko kojarzyć z muzyką rockową, w tym z Libanu, Kuwejtu, Indii czy Wenezueli (swoją drogą, miło mieć świadomość, że i w takich miejscach znajdują się oazy rocka). Album zdecydowano się udostępnić do pobrania za darmo z oficjalnej strony projektu - do tej pory zresztą dzieło nie ukazało się jeszcze w formie standardowego wydania CD - za to z prośbą o wsparcie dla “Stand Up And Shout” Cancer Fund. Zanim zacznę opisywać poszczególne kompozycje od razu zaznaczę, że jakość nagrań jest bardzo dobrej jakości pod względem produkcyjnym i muzycznym, więc nie myślmy, że jak za darmo, to musi to być nic niewarte. Oczywiście ponieważ w każdym utworze mamy różne i wymieszane składy, w dodatku mikrofonem wymienia się cała masa wokalistów, różne kawałki ostatecznie prezentują się różnie, zazwyczaj jednak powinny usatysfakcjonować słuchaczy i fanów Dio. Zestaw nieśmiertelnych klasyków rozpoczyna cover Stargazer, którego pierwotna wersja pochodzi z nagranej przez Rainbow płyty Rising. Przeróbka jest bardzo solidna i w miarę wierna oryginałowi. Najbardziej podobają mi się tu linie gitar, partie klawiszy też są dość satysfakcjonujące, nieco inaczej sprawa ma się z wokalami. Pewne ich części po prostu zaśpiewane są trochę po "hindusku", co moim zdaniem nie do końca tu pasuje, no ale na szczęście nie jest tak przez całą ścieżkę. Po kilku odsłuchach przestaje to nawet drażnić. Long Live Rock N Roll wyszło nadzwyczaj dobrze, co od razu cieszy, bo akurat lubię ten numer i zawsze w stosunku do jego coverów jestem krytyczny. W zasadzie nie mogę się tu do niczego przyczepić, chociaż w refrenach śpiew mógłby mieć więcej energii i zaangażowania, no i przydałoby się więcej popracować nad chórkami. Na pozycji trzeciej prawdziwe wyzwanie, zwłaszcza dla klawiszowca - Gates Of Babylon. Numer w oryginale kapitalny i w zasadzie nie do przebicia, chociaż zdarzało mi się już słyszeć rewelacyjne przeróbki, np. tę od Malmsteena. Tutaj także poradzono sobie z materiałem w satysfakcjonujący sposób, a biorąc pod uwagę fakt, iż mamy tu samych mniej znanych muzyków, to poradzono sobie wręcz wzorcowo. Wiadomo, na wokalu Dio jest niezastąpiony i go tu brakuje, ale tutejsze śpiewy i tak są nadzwyczajnie udane. Dalej mamy słynne Kill The King, czyli utwór, którego oryginału jeszcze nie przebiła i chyba już nie przebije żadna przeróbka. No cóż, tym razem jest przyzwoicie, ale niestety do wielu rzeczy można mieć zastrzeżenia. O ile jeszcze gitary ujdą i nawet mamy udaną solówkę, o ile sekcja rytmiczna swoje robi dobrze, o tyle to, co tu zrobiono z liniami wokalnymi, kompletnie mi nie odpowiada. Pozostanę niestety malkontentem. Kolejna część płyty wchodzi w erę, gdy Ronnie śpiewał w szeregach Black Sabbath. Otwiera ją cover mrocznego i tajemniczego Children Of The Sea, w swej zasadniczej części udany. Podobają mi się tu linie gitar (mają ostrzejsze brzmienie od oryginału) i wokali, za to jakoś nie mogę ścierpieć niektórych elementów perkusyjnych. Są fragmenty, że perkusja brzmi jak jakiś metronom, innym razem mamy talerze dźwięczące jak w nędznym formacie midi. Nie można mieć wszystkiego, ale w ostatecznym rozrachunku nową aranżację kompozycji akceptuję. Następna ścieżka to klasyczne już Heaven And Hell. Ciężko konkurować z pierwowzorem, ale zobaczmy, jak poradzili sobie z materiałem fani. Jakoś dali radę, aczkolwiek nie do końca przekonują mnie linie wokalne. W takich przypadkach na wierzch wychodzi, jak bardzo niezastąpiony był sam Ronnie James Dio. Wkraczamy wreszcie w solową karierę Ronniego wraz ze Stand Up And Shout. To szybszy numer, gdzie już Dio nie miał zbyt wiele czasu na szczególne dopieszczanie swoich wokaliz, co powinno ułatwić sprawę naśladowcom. Przydałby się tu wokalista na miarę Udo Dirkschneidera, a jednak tutejszy gardłowy wcale nie zamierza walić dźwiękami po wysokich rejestrach. Przez to obecne wykonanie sporo różni się wokalnie od oryginału i możemy tylko delektować się partiami gitar. Dalej chyba najbardziej znany kawałek Dio - Holy Diver, w oryginale wprost rewelacyjny. Tutejsza ekipa bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła swoimi aranżacjami, no, po prostu bomba. Dodanie kobiecych wokali (w tymi miejscu ucałowanie rączek dla Chiary Dezi) zmieniło nieco całość, bo inaczej się tego teraz słucha, ale nic a nic nie kaleczy to tego genialnego nagrania. Brakuje mi trochę owego charakterystycznego ścinania końcowych sylab, jak to robił Ronnie, narzekał jednak nie będę, bo i tak ta wersja jest kapitalna. Gitarowo też świetna robota. Finalnie chyba najlepszy cover Holy Diver, jaki kiedykolwiek słyszałem. Wyzwaniem musiało być zmierzenie się z nieśmiertelnym Rainbow In The Dark. Cóż, przeróbka nie robi takiego wrażenia jak oryginał, ale tylko dlatego że jest on po prostu niedościgniony. Za to nową wersję ścieżki mogę polecić fanom wokalnych talentów Geoffa Tate'a i Dona Dokkena... Z płyty Stand In Line reprezentantem jest numer We Rock. Aranżacja tej piosenki w wykonaniu Pasechnika i spółki wypada nadzwyczaj "dokkenowato" i to od razu słychać, zarówno w liniach wokalnych, jak i solówce. Nawet brzmienie gitar rytmicznych jakby celowo robione jest pod Dokken, ale to nieistotne, grunt że piosenka jest świetna. Już za sam pomysł porwania się na We Stars należy się ekipie podziw. Ten kawałek ukazał się pierwotnie w ramach projektu Hear N' Aid z pomocą dla ofiar głodu w Afryce i zgromadził cały zastęp rozpoznawalnych w branży rockowej nazwisk. Oryginał zaskakiwał m. in. świetnymi solówkami panów Gillisa, Campbella czy Malmsteena, także wokalami Tate'a, Dio i Dokkena - i jak tu z czymś takim konkurować? Konkurować nikt nie zamierzał, to miał być hołd dla Ronniego i chwała uczestnikom, że zabrała się za tę piosenkę, bo próżno jej szukać na innych trybutach. Tutaj nie ma takich rewelacji jak w 1986 r., ale i tak jest nadzwyczaj przyzwoicie. Dream Evil to jedna z ostatnich ostoi pierwotnego, klasycznego hard rockowego brzmienia końcówki lat '80. Cover różni się w szczegółach - samo brzmienie gitar jest inne, jakby nowocześniejsze, niby bardziej zadziorne, a jednak słychać cyfrową ingerencję w dźwięk. Także linie wokalne prowadzone są inaczej, zupełnie tak, jakby ktoś chciał przerobić Ronniego na Joe Lynn Turnera. Solóweczka wykonana technicznie i w sposób robiący wrażenie. Płytę zamyka All The Fools Sailed Away, przearanżowane tutaj na niemalże AOR-ową modłę. Każda z wersji ma swoje plusy i gdybym miał rozstrzygać, które wykonanie jest lepsze, miałbym nie lada orzech do zgryzienia.
Jedno jest pewne - fani i amatorzy bardzo wysoko podnieśli poprzeczkę i teraz tzw. profesjonalni muzycy pragnący nagrywać covery Ronniego Jamesa Dio będą musieli mocno się starać, by nie robić tego na odczepnego. Kompilacja coverów obrazuje przekrojowo karierę Ronniego tylko do roku 1987, za to zawiera kompozycje kluczowe dla tego artysty. Naprawdę fajna, zagrana z wyczuciem rzecz i byłoby stratą po nią nie sięgnąć. Polecam ją z czystym sumieniem nie tylko fanom Ronniego Jamesa.
Oficjalna strona projektu: www.backstagemetal.com