Stratosphere - Fire Flight
Wydawca: Escape Music
Rok wydania: 2010
- Russian Summer
- The Battle Within
- Enemy Of My Soul
- Streets Of Moscow
- Rendezvous
- Shining Star
- China Girl
- Princess Of The Night
- VIP
- Fire Flight
Skład: Göran Edman - śpiew; Jonas Larsen - gitary; Jim McCarty - perkusja; Anders Borre Mathiesen - gitara basowa; Jeppe Lund - instrumenty klawiszowe
Produkcja: Stratosphere
Mimo iż ignorowany przez główne media, melodyjny rock/metal trzyma się dobrze. Nikt tego nie ogłasza wszem i wobec, ale dobre płyty wciąż się ukazują i jeśli tylko nie brak nam zapału, to przeszukując informacje w Internecie wcześniej czy później trafimy na coś godnego uwagi. Jedną z ciekawych nowości bieżącego roku jest duńsko-szwedzkie Stratosphere.
Formacja powstała z inicjatywy utalentowanego klawiszowca Jeppe Lunda, który jest wielkim fanem symfonicznego rocka progresywnego z lat '70. W "brudnej robocie", jaką jest w dzisiejszych czasach granie klarownej muzyki, pomaga mu zapatrzony z kolei w Yngwiego Malmsteena gitarzysta Jonas Larsen. Sekcja rytmiczna to doświadczeni, choć relatywnie mało znani muzycy - Anders Borre Mathiesen (gitara basowa) i Jim McCarty (perkusja). Do stylistyki, w jakiej porusza się zespół, konieczny jest wokalista, który swymi umiejętnościami głosowymi sprosta zadaniu i grupie udało namówić się do współpracy nikogo innego jak samego Görana Edmana (Yngwie Malmsteen, Street Talk, Vindictiv). Po tej krótkiej prezentacji już można sobie wyobrazić, co też mogą grać panowie ze Stratopshere. Oczywiście symfonicznego, neoklasycznego hard rocka. Po płytę mogą w ciemno sięgać fani klasycznego Royal Hunt, Vindictiv, ale nade wszystko miłośnicy płyt Malmsteena takich jak Eclipse i Fire & Ice, na których śpiewał Edman, bo już z samego brzmienia krążka jasno wynika, że muzycy próbowali zbliżyć się do tych wydawnictw tak bardzo, jak to tylko możliwe. W wykreowaniu tego brzmienia pomógł grupie Martin Kronlund zajmując się w swoim goteborskim studiu miksowaniem i masteringiem materiału. Na pierwsze danie zespół proponuje nam utwór o oryginalnym tytule Russian Summer. Fani płyt Malmsteena z końca lat '80 i początku '90 będą uradowani, bo kawałek ten mógłby spokojnie znaleźć się na Trilogy lub Eclipse. Identyczna praca klawiszy, bliźniacze, neoklasyczne pochody harmoniczne, zarówno gitar jak i sekcji oraz Göran pokazujący, co potrafi. Nie ukrywam, że miło przeżyć takie deja vu. The Battle Within wręcz musiało przypominać te co bardziej powermetalowe nagrania Yngwiego, no i przypominają. Nie da się ukryć, ścieżka brzmi jak jakiś zaginiony numer Malmsteena z końca lat '80. Jak słychać, podróże w czasie są możliwe, nawet jeśli nie dosłownie, to przynajmniej poprzez odtworzenie w studiu klimatu dawnych lat (to niesamowite, ale da się!). Brakuje może tych zaśpiewów Edmana w najwyższych rejestrach, ale jak ktoś polubił Vindictiv, to tu otrzyma tę samą, wysoką jakość. Dalej następuje ckliwa ballada ochrzczona tytułem Enemy Of My Soul. Znów skojarzenia z muzyka Yngwiego, raz jeszcze nawiązania do ekipy Lindholma, lecz jest też i coś z klimatów ballad Rainbow (nawiązania może bardzo subtelne, ale jednak są). Więcej "Tęczy" będzie w Streets Of Moscow. Jeszcze jeden trop w nazewnictwie utworów jawnie kojarzący się z Rosją... Nie wiem, czy któryś z muzyków jakoś szczególnie upodobał sobie ten kraj, ale chyba tak, skoro związana z nim tematyka powraca jak bumerang. Wróćmy jednak do samego nagrania. Piosenka zdecydowanie wolniejsza, bardziej nastrojowa i co ciekawe, bije z niej zarówno ciepło, jak i chłód. Na płycie mamy dwie kompozycje instrumentalne, a pierwszą z nich jest Rendezvous. Tutaj klawiszowiec i gitarzysta skorzystali z okazji, by sobie trochę poszaleć na swoich instrumentach w neoklasycznym, a jakże, stylu. Oczami wyobraźni próbuję umieścić tutaj Yngwiego i Jensa, których patenty muzycy próbują klonować w owym nagraniu. Po tych szaleństwach czas na coś spokojniejszego i następuje jak na zawołanie Shining Star. Tym razem nastrój tworzą głównie klawisze i głos Edmana, gitary przygrywają niby mocniej, ale i tak całość ma bardzo łagodny wydźwięk. Słychać, że drużyna Lunda postawiła tu na tworzenie odpowiedniego klimatu. Nie ma wodotrysków, popisów (nawet solówka jest bardzo oszczędna w dźwięki i bez efekciarstwa), jest to po prostu konkretne, acz delikatne granie. China Girl ma więcej hard rockowego zadziora, lecz by go właściwie docenić, trzeba najpierw potraktować regulację głośności wzmacniacza o kilka "centów" w prawo. Mała dygresja, ale zastanawiam się, czy czymś równie pozytywnym zaskoczy nas bohater tutejszego klonowania, Yngwie Malmsteen, który w tym roku rownież wydaje płytę. Princess Of The Night to lep na panienki. Oczywiście ballada, a jakże by inaczej - nastrojowa. Przypomina mi trochę malmsteenowskie pościelówki, w których śpiewał Michael Vescera, nie do końca liniami wokalnymi, raczej całym swym ogólnym nastrojem. Dobra piosenka na rozgrzanie, gdy za oknem nieciekawa pogoda (jak w momencie pisania niniejszej recenzji). Fajnie zaczyna się VIP. Trochę bluesowo, ale i neoklasycznie, z tym że teraz bliżej stylistyce Ritchiego Blackmore'a znanej z Rainbow. Dalej, niestety, robi się z tego powermetalowa "malmsteenówka". Muzycy pokazali już wcześniej, że tak lubią i potrafią grać, miałem nadzieję, że im to wystarczy, widocznie jednak pokusa była zbyt duża. A może po prostu nie mieli pomysłu na coś innego? Zaskakuje natomiast sama końcówka kawałka - jest to ni mniej ni więcej, tylko spora wstawka z Rondo Alla Turca Mozarta. Płytę zamyka drugi utwór instrumentalny, tytułowe Fire Flight. Jak można się spodziewać, swój neoklasyczny kunszt raz jeszcze próbują przedstawić panowie klawiszowiec i gitarzysta. Dużo szybszych zagrywek, tempo ścieżki też podbite, musowo barokowe pochody harmoniczne. Ciekawe, co na to Yngwie Malmsteen?
Kto może kupić Fire Fligt w ciemno? Już odpowiadam. Fani Malmsteena z czasów Trilogy - Fire & Ice, to pewne. Miłośnicy Royal Hunt z epoki albumów Moving Target - Paradox. Sympatycy wydawnictw Vindictiv też znajdą coś dla siebie i oczywiście fani wokalnego talentu Görana Edmana. Tym wszystkim krążek gorąco polecam.
Oficjalny profil na MySpace: www.myspace.com/stratospherehere